Czy jest w takim razie sens we wmawianiu swojemu lustrzanemu odbiciu, że z rana wygląda jak gniot, po południu jak rozmaz, a wieczorem nadaje się na głównego bohatera niskobudżetowego filmu o zombie?
Czy nie lepiej zaraz po przebudzeniu uśmiechnąć się do siebie, po południu puścić oczko, a wieczorem w zaciszu własnych, czterech kątów cieszyć się ze wszystkich usłyszanych od rana komplementów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz